V Gnieźnieński Bieg Niepodległości był kolejną okazją do ścigania się na własnym podwórku i spotkania ze znajomymi z klubu z którymi często nie ma czasu się zobaczyć.
Już odbierając pakiet startowy w biurze luźne,, co tam?,, prowokowało do dyskusji często na tematy sportowe. Wracając do pakietu to zestaw odbierany przez zawodników, klasycznie zawierał koszulkę i gadżet z ALTOMu, w tym roku był kubek. Czasami się śmieje, że gdybym nie biegał to nie miał bym w czym pić kawy.
Do ścigania się tego dnia podszedłem bez spiny. Był to mój ostatni szybki akcent tego sezonu, gdyż powoli będę myśleć o roztrenowaniu i zbieraniu sił na przyszły sezon. Po patriotycznym akcencie sprzed katedry w 8 osobowej grupie ruszyliśmy w stronę Wenecji. Grupa trzymała się do Świetokrzyskiej i na którymś już podbiegu towarzystwo się rozjechalo i zostałem trochę z tyłu. Na drugim okrążeniu dogonilem jednego zawodnika i już myśląc, że dotrę do mety na 6 pozycji zostałem tuż przed metą na podbiegu na Tumskiej wyprzedzony przez jakiegoś foresta spadając tym samym na 7 lokatę. Czas osiągnięty na mecie to 41:23. O minutę lepszy od mojego wyniku sprzed 2 lat na tej samej trasie.
Sezon mam praktycznie zakończony. Zostanie mi jeszcze jednen fizyczny event do zaliczenia w Lublińcu, ale to już zawody w trochę mniej biegowym wydaniu.
Bartek Aleksandrowicz