Azja express czyli półmaraton Kijów 2019

Gdy padła propozycja klubowego wyjazdu na półmaraton do Kijowa nawet się nie zastanawiałem. Od razu zapisałem się na ten event.

Do Warszawy skąd odlatywalismy przyjechałem z Asią i Leszkiem.

Już na lotnisku zostały nam zapewnione atrakcje, gdyż pozostawiona bezpańsko torba zerwała z nóg wszystkie służby ratunkowe i na własne oczy widzieliśmy sapera jak z filmu The Hurt Locker. Na szczęście boom nie było. Ciekawe czy torba znalazła właściciela?

Po godzinnym locie byliśmy już na Ukrainie. Już sam transfer z lotniska do centrum miasta napawał optymizmem, że to będzie udany wypad, humory dopisywaly, choć widok za oknem pokazywał jakieś 30 letnie zacofanie w porównaniu do tego co możemy na codzień ogladać w naszym kraju. Co tu dużo mówić, generalnie bieda aż piszczy.

Aż nic dziwnego, że tylu obywateli tego kraju przyjeżdża pracować do Polski. Po zalogowaniu się w naszych kwaterach, które były rewelacyjne, przychodzi kolejna refleksja. Mianowicie kraj kontrastów. Tam gdzie są pieniądze da się żyć na w miarę dobrym poziomie.

W sobotę wieczorem odebralismy jeszcze pakiety startowe. Expo zorganizowane było na przyzwoitym poziomie. Można rzec jak u nas. Po zrobieniu w przybliżeniu miliona fot z każdej strony w każdym ujęciu, bawiąc się nawet zoomem udaliśmy się na zasłużony spoczynek. W końcu jutro co jak co, ale trzeba zaliczyć udany występ.

Moje założenia startowe były jasno sformułowane. Zacząć spokojnie i kontrolując sytuację pobiec w tempie zbliżonym do planowanego na za dwa tygodnie tempa maratońskiego. Od startu do 16km biegłem równo z Norbertem podziwiając widoki. Następnie trochę podkręcilem jednak długie wzniesienie na 19 km nie pozwoliło się zbytnio rozkręcić i z całości wyszedł równy ciągły po 4:01km. Całość ukończyłem w czasie 1:25:35 co dało mi 26miejsce open.

Tego dnia byłem najszybszym Altomem, chociaż, trasa nie sprzyjała osiąganiu rekordów życiowych. Usytuowanych na niej było kilka długich podbiegow skutecznie spowalniających zawodników.

Po biegu i krótkim odpoczynku zaliczylismy jeszcze popołudniowe zwiedzanie a wieczorem przyszedł czas na podsumowanie biegu. Nie będę się zbytnio rozpisywał bo „kto był ten wie”. W skrócie powiem tylko, że to był najmilej spędzony czas podczas całego pobytu. Brzuchy bolały od śmiechu.

Poniedziałek był już dniem wyjazdowym ale udało się jeszcze zobaczyć kilka atrakcji turystycznych i zakupić pamiątki. Do Polski wróciliśmy wieczorem.

Był to kolejny weekendowy wypad pełen wrażeń. Oby takich więcej.

Bartek Aleksandrowicz

Czekamy na Ciebie

Klub Altom © 2024. All rights reserved.