Po raz kolejny nasz klubowy trening nie odbył się na Wenecji, a w całkowicie innych okolicznościach przyrody, w Szczytnikach Duchownych.
Tym razem byliśmy goszczeni przez Gosię i Andrzeja.Spontanicznie trening został przedzielony kąpielą w jeziorze. Przymusu nie było, kto chciał, to spodenki biegowe zamoczył 🙂
W drodze powrotnej wykorzystaliśmy przydrożne słupy wysokiego napięcia aby poćwiczyć rytmy. A po powrocie – omówienie…
Tym razem uchylamy rąbka tajemnicy z omówienia 🙂